Nieco ponad cztery lata temu, przy okazji prezentacji iPhone’a 4s, pracujący ówcześnie w Apple Scott Forstall przeprowadził pierwszą na świecie publiczną rozmowę z tym urządzeniem. Zapowiadający go wtedy Phil Schiller zaznaczył, że to jedna z bardziej szalonych rzeczy, jaką można sobie wyobrazić, ponieważ w konwersacji udział brała wersja demonstracyjna dobrze znanego dziś wszystkim asystenta głosowego o nazwie Siri. Zaczęło się od pogadanki o pogodzie, a cała rozmowa zakończyła się żartem. Na pytanie „kim jesteś?”, Siri bez zastanowienia odpowiedziała „jestem uniżonym asystentem osobistym”. Na potwierdzenie tych słów w sieci znaleźć można informację o tym, że przed ostateczną implementacją Siri do systemu iOS Apple znacznie obniżyło jej inteligencję…

Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy to amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności (DARPA) podpisała warty 150 milionów dolarów kontrakt na opracowanie wirtualnego asystenta zdolnego uczyć się na podstawie „doświadczeń”. Projekt nazwany został Cognitive Assistant that Learns and Organizes (CALO), co w wolnym tłumaczeniu oznacza mniej więcej „asystent, który się uczy i organizuje”, a jego liderem była amerykańska organizacja pozarządowa SRI International. Był to ówcześnie największy na świecie instytut badawczo-rozwojowy zajmujący się tematyką sztucznej inteligencji. Człowiekiem odpowiedzialnym za koordynowanie prac 27 zespołów roboczych funkcjonujących w ramach projektu CALO był Adam Cheyer. Jako ciekawostkę warto dodać, że głos, którym mówiła Siri, użyczony został w 2005 roku przez Susan Bennett. Był to ten sam głos, z którego korzystały jedne z pierwszych na świecie mówiących bankomatów banku First National Bank of Atlanta. Jej głos zniknął wraz z pojawieniem się systemu iOS 7. Wracając do tematu, w tym samym czasie Cheyer pracował równolegle nad drugim, podobnym projektem o nazwie Vanguard, dla którego stanowisko dyrektora generalnego w firmie Motorola w 2007 roku porzucił Dag Kittlaus.

Niedługo potem, na początku 2008 roku, Cheyer, Kittlaus i niejaki Tom Gruber otrzymali 8,5 miliona dolarów na przedsięwzięcie mające na celu integrację najlepszych rozwiązań zastosowanych w obu wspomnianych wcześniej projektach. W zamian za udział w nowym przedsiębiorstwie wykupili niezbędne licencje i opuścili SRI International. W ten oto sposób powstała firma o nazwie Siri Inc. Pierwsza aplikacja - o takiej samej nazwie - dla systemu iOS powstała w 2010 roku i była o wiele bardziej funkcjonalna niż obecna wersja. Oryginalna Siri znacznie skuteczniej interpretowała kierowane do niej zapytania, miała także dostęp do większej liczby serwisów internetowych, co przekładało się na ogromną ilość danych, którymi dysponowała.

Siri

Kilka tygodni później do gry wkroczyło Apple. Steve Jobs postanowił przejąć prosperujący startup, zanim stałby się gigantem w swojej branży. Prawdopodobna cena, jaką Apple zapłaciło za Siri, waha się od 150 do 250 milionów dolarów. Część tej sumy przeznaczona została na anulowanie wstępnej umowy między firmą Siri a Verizon Communications Inc. - amerykańskim dostawcą usług telekomunikacyjnych, który planował zaimplementować inteligentnego asystenta głosowego w telefonach Verizon Droid. O mały włos Siri byłaby teraz częścią tworzonego przez Google systemu Android.

Jak wspomniano wcześniej, Apple znacznie zawęziło możliwości aplikacji. Trzy lata temu podobną opinię wyraził Steve Wozniak, który w jednym z wywiadów powiedział, że Siri była znacznie lepsza, zanim przejęło ją Apple, a swoją wypowiedź poparł konkretnymi przykładami zapytań, na które dzisiejsza Siri nie potrafiłaby odpowiedzieć. Powodów, dla których Apple dokonało tych ograniczeń, było kilka. Po pierwsze, nowy asystent musiał stać się międzynarodową aplikacją, co wiązało się z koniecznością obsługi wielu języków, nie tylko angielskiego. Wymusiło to ograniczenie niektórych funkcji. Po drugie, nawiązanie współpracy z serwisami udostępniającymi dane niezbędne do jej funkcjonowania nie było już takie łatwe jak w przypadku małego startupu. Apple miało, a raczej nadal ma, wielu wrogów. Po trzecie, z oryginalną Siri można było zarówno rozmawiać, jak i do niej pisać, co w przypadku braku rozpoznania mowy było receptą na skuteczną komunikację z aplikacją. Obecnie można jedynie dokonać pisemnej korekty tego, co nie zostało zrozumiane. Po czwarte, ograniczona została złośliwość oryginalnej Siri, z której była znana. Jej „osobowość” dostosowana została do znacznie szerszej, niż początkowo planowano, grupy odbiorców.

Przy okazji poruszanego tematu nasuwają się dwa pytania. Pierwsze z nich dotyczy terminu pojawienia się Siri w języku polskim. Biorąc pod uwagę fakt, że już niedługo przemówi ona po czesku i słowacku, całkiem możliwa jest implementacja języka polskiego w niedalekiej przyszłości. Jednak czy naprawdę potrzebujemy Siri po polsku? To drugie ze wspomnianych pytań.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w MyApple Magazynie nr 9/2015:

Pobierz MyApple Magazyn 9/2015